wtorek, 21 stycznia 2014

#6

Cześć :)

Wczoraj był „Blue Monday” czyli podobno najbardziej depresyjny dzień roku…. 

Podobno właśnie w Blue Monday, zaczynamy poważnie powątpiewać w realizację naszych postanowień noworocznych… w moim przypadku nic bardziej mylnego! Ja dopiero nabieram rozpędu!

W jednym postanowieniu jestem już naprawdę o krok od jego realizacji :)
 

A jeśli chodzi o dietę, to bez zmiennie staram się starać, chodź wiem też że sama dieta nie wystarczy. Dlatego naciągnęłam mojego lubego na kartę „Multisport” (koszt ok. 160zł) I zapisałam się na 
PILATES

Myślę że na początek to idealne zajęcia dla kogoś  z zerową kondycją jak ja.


A od lutego planuję dołączyć do tego aqua aerobik!
 
W końcu jako dusigrosz, muszę dobrze wykorzystać wplanowany w budżet, comiesięczny wydatek. Na Ursynowie jest naprawdę spory wybór miejsc gdzie można wejść za okazaniem magicznej karty, i każdy znajdzie coś dla siebie.

 
Najwyższa pora na CUD!*


Pozdrawiam Was, Klaudia.

*C-czasu(kiedy) U-uniosę D-dupkę.

niedziela, 19 stycznia 2014

#5


Cześć :)


Dziś w końcu niedziela , dzień odpoczynku i planowania nowego tygodnia!


Nie wiem czy Wy też tak macie że staracie się planować rzeczy do zrealizowania przez najbliższy tydzień? Ja jestem wręcz niewolnicą planowania i notowania! Chodź muszę przyznać że bardzo lubię tą moją niewolę :) Działa ona na mnie naprawdę mobilizująco.


Teraz poza planami, notuję też tygodniowy jadłospis + listę zakupów…na które zaraz się wybieram.


Jeśli chodzi o dietę, dziś waga wskazała te same cyferki co ostatnio! Czyli nie jest tak źle, bo w piątek sobie troszkę pofolgowałam :) Ale naprawdę troszkę!


Niestety na froncie kuchennym dalej pozostaję sama! Muszę dziś o tym porozmawiać z moim  K.  jak tylko wróci od swoich rodziców. Taka mała przerwa od ciągłego przebywania razem! Lubię :)


A propos jadłospisu, ostatnio odkryłam nowe (przynajmniej dla mnie) jogurty 

przePITNE :) 

 
Ich producentem jest zakład produkcji „Magda”


Na składzie nie znam się na tyle żeby go analizować, ale jeśli chcecie go poznać, znajdziecie go tu. Przy okazji , posłuchacie sobie jak pięknie potrafi muczeć krowa :P :)!


Sam  jogurt urzekł mnie przede wszystkim  ciekawym i kolorowym kubeczkiem… tak, tak, dzięki temu sięgnęłam po niego na półkę( a propos, owa półka znajduje się w Tesco, i wskazuje cenę 1,69)


A moim faworytem smakowym jest grejpfrut z zieloną herbatą. Chodź nie kosztowałam jeszcze wersji smakowej jeżyna-wanilia :(


Generalnie wszystkie jogurty są smaczne orzeźwiające i nie tak słodkie, jak niektóre tego typu pyszności. Myślę że wpływ na to ma program „Policz się z cukrzycą” który wspiera producent jogurtów.


Kolejnym dużym plusem jest smukły wysoki kubeczek , który mierzy 13 cm i rewolucyjny ustnik, który zapobiega wylaniu się jogurtu. A mimo to jogurt można wypić naprawdę do końca.


 

Ja  zabieram go ze sobą na 2 śniadanie, bądź wybieram go na podwieczorek.

Naprawdę , szczerze z własnej nieprzymuszonej woli 

POLECAM!


A tymczasem uciekam kończyć listę i biegnę na zakupy!


Pozdrawiam Was i życzę udanego tygodnia, Klaudia.

poniedziałek, 13 stycznia 2014

#4

Cześć:)

Musze się Wam pochwalić, mam za sobą pierwszy spadek wagi! Nie spodziewałam się go tak szybko :) Chodź myślę, że na razie zniknął jedynie nadmiar wody z organizmu. 
Co by to nie było ważne że waga drgnęła:)

MOBILIZUJĄCE!

A mobilizacji mi trzeba jak nigdy. Pojawiają się już pierwsze kryzysiki i brak czasu na gotowanie.

Ciężko pogodzić pracę, egzaminy i zbilansowaną dietę....
Mieliśmy razem z moim lubym planować posiłki, razem wieczorami gotować....

A wszystko zostało na mojej głowie:(

Nie chcę też od K. wymagać żeby pomagał mi w tym wszystkim kiedy ostatnie dwa tygodnie miał wyjęte z życia (wracał z pracy ok 22, 23...a nawet o 2 w nocy!)

Ja staram się trzymać w ryzach i nie oszukiwać w diecie samej siebie. 
Najbardziej mobilizuje mnie po prostu to co widzę w lustrze ...ale czasem to nie wystarczy!

Oglądam też na yt porady innych dziewczyn jak one się mobilizowały, co pomagało im wytrwać i nie załamywać się gdy waga nie spadała! Mam nadzieję że to wystarczy :)

A może wy znacie jakieś sprawdzone sposoby żeby wytrwać na diecie... a właściwie przyzwyczaić organizm do nowego funkcjonowania?

Pozdrawiam Was, Klaudia.

wtorek, 7 stycznia 2014

#3

Cześć :)

Ostatnio wspomniałam Wam że ja, jak i mój luby postanowiliśmy z nowym rokiem zrzucić po parę kilo. Już jesteśmy po oficjalnym ważeniu :)


I  MUSIMY ZRZUCIĆ PO OK 8 KG!

Nie mało, ale też nie bardzo dużo.

Na efekt końcowy wprowadzanej diety i ćwiczeń planujemy dać sobie 6 miesięcy!
Wychodzi po ok 1,5 kg na miesiąc :)

Na początek wyeliminowaliśmy z naszej diety słodycze i śmieciowe jedzenie, na rzecz owoców, warzyw i kasz.

Jedyne z czego nie rezygnuje mój luby to białe pieczywo. Nie umiem go przekonać do zabrania kilku pojemniczków z sałatką czy brokułem do pracy, o ciemnym chlebie nie wspominając.

A ja natomiast mam ogromną słabość do Magii. Niby to nie danie, ale jednak świństewko... pyszne świństewko :)!  No i słodyczy, chodź tych na razie udaje mi się unikać.

Ważne jest też że nie jemy po 20:30! Wiem że to nie legendarna 18... ale chodzimy spać ok 24, więc musi wystarczyć :)

Jeśli chodzi natomiast o dietę, nie planujemy żadnej konkretnej. 
Chcemy żeby nasze jedzenie było bliższe natury-mniej przetworzone.
Będziemy się również kierować w  stronę dań śródziemnomorskich, czyli rybki-rybeczki! Mniam.

Pozdrawiam Was, Klaudia.

czwartek, 2 stycznia 2014

#2

 Cześć :)

Nie wiem czy u Was też, czy tylko u mnie.... jest tak że z każdym nowym rokiem, z uporem maniaka wyznaczam sobie nowe

POSTANOWIENIA  NOWOROCZNE

Mimo iż te "poprzednie" nie zostały do końca (no dobrze w niewielkim stopniu) zrealizowane?

W tym roku w moim zwyczaju nastąpiła pewna zmiana. Moje postanowienia są NAPRAWDĘ do wykonania. A rozpoczynają się od słów...

"Za rok będę miała inne noworoczne postanowienia, gdyż obecne uda mi się zrealizować..."

Ale nie tylko to różni tegoroczne od poprzednich.
Po pierwsze jest ich mniej,
Po drugie są bardziej dookreślone,
I po trzecie mają pewien termin wykonania.

Ale najważniejsze w tym wszystkim jest to że w jednym z nich będzie towarzyszył mi mój luby!

Postanowiliśmy  że razem zrzucimy parę kilo, które wyhodowaliśmy mieszkając razem przez 3 lata!

Nie jest to dla nas żadne powód do dumy, wręcz przeciwnie źle się z nimi czujemy... i dlatego będziemy wzajemnie  trzymać nad sobą mały bat!

Nie może się nie udać.

Pozdrawiam Was, Klaudia.

środa, 1 stycznia 2014

#1

Cześć :)

Nowy rok-nowy blog!

Pomysł na niego rodził się długo...a że jest mobilizacja i zapotrzebowanie na miejsce do wygadania 

WIĘC JEST!


Będzie o byciu/życiu w związku :) To najlepsze określenie bo życie w związku to "pojemny wór" i naprawdę wiele zmieści.

Z góry przepraszam za mój "analfabetyczny" styl pisania! 

Niestety szyk zdań, nigdy nie robił na mnie większego wrażenia :)

Pozdrawiam Was, Klaudia.