czwartek, 20 marca 2014

#17

Cześć :)


Jakiś czas temu wspominałam Wam że czekam na próbki kosmetyków z firmy

LOVE ME GREEN


które otrzymałam do przetestowania od Zosi z kanału BeautyAndFasionStyle.

Próbki otrzymałam już jakiś czas temu, więc czym prędzej odstawiłam moje codzienne mazidełka… I zabrałam się za testowanie.

Obiecałam Zosi skrobnąć parę zdań o kosmetykach. Postanowiłam więc że i z Wami podzielę się moją opinią, gdyż myślę że kosmetyki są warte uwagi.


Do przetestowania dostałam:

Krem na dzień z olejkiem z granatów i krem na noc z ekologicznym mleczkiem pszczelim

Oba kremy zaskoczyły mnie zapachem. Miałam już w swojej kosmetyczce kilka eko produktów, których zapach delikatnie  mówiąc nie powalał…
A tu niespodzianka, bo kremy pachną naprawdę ładnie, dla mnie początkowo ciut za intensywnie. Chodź już trzeciego i czwartego dnia, do zapachu się przyzwyczaiłam.
Kremy są dość wydanie, obie próbeczki (4 ml) starczyły mi na 4 dni porannej i wieczornej pielęgnacji, wcale nie oszczędzając specjalnie zawartości saszetek.
Nie zrobiły mi krzywdy, a ładnie mnie nawilżyły, szybciutko się wchłonęły i delikatnie ściągnęły skórę , nie zostawiając tłustego filmu.

Peeling do twarzy z olejkiem z ekologicznej pomarańczy i pudrem z ziaren arganu

To zdecydowanie mój faworyt, po który na pewno jeszcze sięgnę! Co mnie w nim tak urzekło?
W 80% przecudowny zapach! Pachnie naprawdę pomarańczowo i zdecydowanie pobudza mnie do życia! Oczywiście nie tylko zapach urzeka ale i drobnoziarnistość peelingu, który również sprawdził się przy mojej naczynkowej cerze! Jestem z tego produktu naprawdę zadowolona!

Przetestowałam również krem do ciała z ekstraktem z zielonej herbaty oraz krem na bazie wyciągu z aloesu

Tu już nie będę się tak rozpisywać, bo kremów wystarczyło mi w sam raz na raz! Więc nie chcę się wypowiadać na temat nawilżenia. 
Na pewno duży plusem jest to że balsamy szybciutko się wchłaniają, i jak chyba wszystkie ich kosmetyki pachną naprawdę obłędnie.

I na koniec  krem do rąk z organicznym masłem Shea

Jego plus to naprawdę błyskawiczne wchłanianie. Nie dość że szybko się wchłania to  łagodzi podrażnienia i ratuje wysuszone skórki.
 
Naprawdę jestem zadowolono że dane mi było popróbować!

Z czystym sumieniem polecam produkty -bo są naprawdę godne polecenia!

Jeśli chodź troszkę Was zainteresowałam, zapraszam na stronę Love Me Green gdzie znajdziecie więcej informacji o kosmetykach oraz miła niespodzianką która czeka na kupujące. Przy zakupie jakiegokolwiek produktu, możecie otrzymać identyczny zestaw próbek

Pozdrawiam Was, Klaudia.

Ps. Zdjęcia w poście pochodzą z strony producenta kosmetyków.

wtorek, 18 marca 2014

#16

Cześć :)

Jak Wam mija wtorek? Jak minął poniedziałek? Mi szczerze tak sobie... jakieś rewolucje żołądkowe przykuły mnie na dzień do łóżka. Na szczęście  jest już znacznie lepiej :D

Dziś przychodzę do Was z moją propozycją na urozmaicenie Waszych związków i ewentualnie zmobilizowanie płci brzydkiej :P do włożenia większych starań w fajny, nie nudny jak flaki z olejem związek.

Chciałam Wam zaprezentować miłosną grę dla par 

TAJEMNICA


Może część z Was ją zna :) Ja kupiłam naszą jakieś dwa lata temu. Polega ona na wyciąganiu karteczek z zadaniami dla obu płci (Każdy wyciąga kartę z zadaniem dla siebie, a jej treść dla 2 osoby pozostaje tytułową tajemnicą). Ich wachlarz jest naprawdę duży; od przygotowania kąpieli dla ukochanej osoby, poprzez napisanie miłosnego liściku aż po wspólne igraszki!


My zaraz po kupnie graliśmy w nią z dużym entuzjazmem... Dostosowując czas wykonania "zadania" do naszych możliwości. Jednak 2-3 dni to troszkę za często! I słodycz może zbrzydnąć!

Teraz sięgnęłam po nią bardziej dla przypomnienia, jak ja (już w pojedynkę) mogę ożywić nieco nasz związek i sprawić żebyśmy spędzali więcej czasu razem! Mam zamiar wykonać wszystkie karty "Ona" :)

Pierwszą już wylosowałam!


Jeśli jesteście ciekawi nieco bardziej rozszerzonego opisu gry, zapraszam Was tu.

Pozdrawiam Was, Klaudia.

wtorek, 11 marca 2014

#15

Cześć :)

Dziś wpis, a właściwie recenzja- polecajka (słowotwórstwo rządzi :P).

Nie planowałam tu polecać książek, tym bardziej książek o tematyce psychologiczno-ekonomicznej....ale

7 marca- na moje 26 urodzinki, poprosiłam zamiast kwiatków o niewielką książeczkę (90str.) o której słyszałam wiele dobrego!

Jest to książka Spencera Jonsona

KTO ZABRAŁ MÓJ SER!


Książka opowiada o czterech bohaterach. Dwóch myszach- Nosie i Pędziwiatrze , oraz malutkich ludziach- Zastałku i Bojku. Żyją oni w labiryncie poszukując swojego kawałka pysznego sera!
Ser jak i labirynt są  oczywiście metaforami.

Ser- to nasze  pragnienia, wszystko do czego dążymy i co daje nam szczęście w życiu.
Labirynt-to nasze życie i rzeczywistość w której jesteśmy osadzeni, miejsce poszukiwania naszych pragnień.

W owym labiryncie znajdują się również nasi mali bohaterowie którzy żyją spokojnie do czasu aż ....ser znika!Wtedy stają przed trudną decyzją, co teraz zrobić? Czekać aż ser wróci, czy poszukać go na nowo....

Każdy z nich podejmuje inną decyzję, i różnie na tym wychodzą...

Pytanie które najlepiej do mnie trafiło z całej lektury to

"Co byś zrobił, gdybyś się nie bał?"

No właśnie ile więcej osiągnęłabym w życiu (na każdej płaszczyźnie) gdybym się nie bała! Gdybym była jak Nos, Pędziwiatr a najlepiej Bojek.

Jeśli miałabym utożsamić się aktualnie z jednym z bohaterów, byłby to zdecydowanie (niestety) Zastałek, lekko podszyty Bojkiem.

A kim chciałabym być, zdecydowanie Bojkiem! Ale tym Bojkiem który zdaje sobie świadomość z swoich wcześniej źle (lub zbyt późno) podjętych decyzji!

Więcej zdradzać nie będę, gdyż naprawdę warto poświęcić jedno popołudnie na samodzielne zagłębienie się w lekturę i zinterpretowanie tekstu!

Dla żądnych większej ilości informacji polecam yt. Po wpisaniu tytułu książki wyskoczą nam streszczenia historii, fragmenty audiobooków, recenzje vlogerek.

Żeby nie było tak kolorowo, książka ma jeden (dla mnie nie duży, ale jednak) minus! Wydawnictwo które puściło ją do druku, miało albo bardzo słabego korektora teksu albo wcale,  gdyż w tekście aż roi się od literówek! Niby nic wielkiego, ale nie zawyża to jakości wydawniczej.

Mimo tego minusika, zamierzam przeczytać kolejną książkę tego wydawnictwa  "To ja zabrałem Twój ser" Deepaka Malhotra, którą dostałam dzień po urodzinach, tzn. na dzień kobiet!


Ale najpierw muszę poukładać sobie w głowie parę faktów i zadać parę pytań, zanim wezmę się za reinterpretację.

Pozdrawiam Was, Klaudia.

sobota, 8 marca 2014

#14

Drogie dziewczyny/panienki/panie z okazji naszego dnia

    CHCIAŁAM WAM  ŻYCZYĆ

 samo-sprzątającego odkurzacza
 samo-gotujących garnków
 samo-piorącej pralki
samo-uzupełniającej lodówki 
i nieco więcej 
samo-lubności!


A jeśli zaglądają tu jacyś panowie, przypominam że kobietami jesteśmy nie tylko 8 marca ale i przez pozostałe 364 dni w roku! :)

Wszystkiego najlepszego!

czwartek, 6 marca 2014

#13

Cześć :)

Ale dawno mnie tu nie było :( .... Nie miałam ostatnio weny na nic. 

Spędziłam kilka dni w na południu polski - w moich rodzinnych stronach. Miałam odpocząć, co się udało!

Niestety poza dobrym samopoczuciem przywiozłam ze sobą 

ZALĄŻKI PRZEZIĘBIENIA I 1 KG+

(Tak się kończą mamine pyszne obiadki, i pączki w ilościach niewyobrażalnych).

Kilogram jakoś przecierpię. Tu mam większą mobilizację do pilnowania się, wpadam w pewien rytm i jest dobrze...

Niestety przeziębienia (które pięknie się rozwinęło :P) tak łatwo zdzierżyć nie mogę! Nie chce się odczepić i już... Nie skutkuje nic! Domowe sposoby zawiodły, majątek zostawiony w aptece też...

Na pewno nie pomaga mi to, że moja podopieczna- panna Lilianna, również złapała jakiegoś wirusa...I tak się wzajemnie zarażamy!

Mam nadzieję że jutro obudzę się jak nowo narodzona... bo naprawdę mam już dość ciągłego pociągania nosem i nieustannego kaszlu...

Ale już nie rozczulam się nad sobą, wypiję ciepłe mleczko z miodem i uciekam spać :)

Pozdrawiam Was, Klaudia.